poniedziałek, 22 sierpnia 2016

...and they lived happily ever after

Wracam z pracy, wchodzę na fejsbuka: ślub, pierścionek, dziecko, pierścionek, pierścionek, dziecko, focia płodu, obrączki, welon, dziecko. Jedną ręką dalej scrolluje,  drugą dolewam wina.  Oh well. Żyję w czasach, w których należy wyrzygać wszystko na portalu F.  Nieważne, czy jest dobrze, czy słabo - niech ziomeczki wiedzo. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Nie chcę dzielić się najlepszymi i najintymniejszymi chwilami z randomowymi Romanami. Może to taki turbo egoizm, ale nie potrzebuję lajków, żeby przekonać się, że mam z moją Marzeną dobry związek.