piątek, 18 listopada 2016

zniknąć na jeden dzień.


Wracając ze szkoły, w której się duszę, korzystam z komunikacji publicznej. Zakładam słuchawki, otwieram książkę - robię wszystko żeby się odizolować i jakoś przeżyć te 45 minut, kiedy jestem zmuszona tolerować oddech obcej osoby na moim karku. Droga na uczelnię zajmuje mi około godziny, kalkulując to dwie dziennie, tygodniowo dziesięć, przez 4 lata studiów pewnie dużo. Wchodzę do szkoły. Słucham poparańców, którzy myślą, że moje życie zaczyna się i kończy w czterech ścianach. Niby autorytet, niby mądry, niby profesor, a tak mało życiowy.