niedziela, 6 marca 2016

Każdy popełnia błędy

Mam naturę zaczepno-obronną. Lubię się bić i chuliganić. Stopniowo z tego wyrastam. Przemoc nie jest odpowiedzią. Z życiowych perypetii wyciągam lekcje i uczę się na błędach. Generalnie ujmując jestem groźnym zawodnikiem.



Kiedy komuś niechcący zdarza się mnie uderzyć, a następnie przeprasza - czy to oznacza, że boli mniej? Wcale. Jednak jeśli nie straciłam przez to żadnego narządu, a ktoś wyraził skruchę - nie wyciągam zza pazuchy kosy. Wybaczam, bo mam dobre serce. Jednak są rzeczy, które ciężko przebaczyć, zapomnieć tym bardziej. Dziś o błędach słów kilka.

1. białe

Od zawsze przejawiałam geniusz. Chodząc do podstawówki stawiałam swoje pierwsze kroki poznając tajniki pisania. Samo w sobie nie okazało się trudne, jednak w połączeniu z gramatyką i ortografią mogło stanowić wyzwanie. W mojej pamięci utkwiło jedno z pierwszych dyktand. Niechlubnie napisałam "że" przez RZ. Śmiechom nie było końca, a Matka powiesiła kartkę na lodówce. Prawdopodobnie myślała, że tylko na tyle mnie stać. Od tamtej pory już nigdy nie powtórzyłam tego błędu. Nikogo nie przepraszałam. Za szczyt moich ówczesnych ambicji postawiłam sobie poprawę w tej dziedzinie. Możliwe, ze gdyby nie tamta sytuacja, nigdy nie zafascynowałoby mnie słowo pisane, a Wam nie dane byłoby czytanie tych bzdur. Jak widać "jeden krok w tył, dwa kroki do przodu" jak najbardziej aktualne. 

2. szare

Kilka lat później stawiałam swoje pierwsze kroki w sztuce kulinarnej. Postanowiłam przygotować obiad dla całej rodziny. Zwykłe kotleciaki są nudne, więc korzystając z internetu wybrałam najbardziej finezyjny przepis, jaki udało mi się znaleźć. Z braku czasu i wszystkich składników oraz nadmiaru kreatywności postanowiłam przepis zmodyfikować. Zamiast gulaszu podałam zupę z przyprawami, które przypominały kolorem te prawidłowe. Podczas obiadu Babcia musiała pilnie zadzwonić (zapewne do wróżki, czy przeżyje), Matka jadła pustą łyżką, natomiast Brat wszystko wypluł i nie omieszkał stwierdzić, że nie dość, że brzydka i głupia, to jeszcze nie umie gotować. Potem już tylko szybka przepowiednia o braku męża i czymś tam umierającym z głodu. Przeprosiny nic nie dały. Mam wrażenie, że do tej pory moja rodzina jest nieco nieufna, kiedy podaję swoje wyroby. Niesmak pozostał.

3. czarne

Do czego, jak do czego, ale do liczb - pamięci nie mam wcale. Swój aktualny numer telefonu posiadam ponad 4 lata, jednak do tej pory nie umiem go podać z pamięci i bez pomyłek. Systematycznie obliczam swój wiek, bo zatrzymałam się na 18. Nie wspominając dat. W skali 1-10: jak wielkim przypałem jest zadzwonić do Rodzicielki w dniu urodzin i nie złożyć życzeń? Miljon. Przez brata zostałam okrzyknięta dzieckiem gorszego sortu. Przeprosiny poniekąd wywabiły plamę na honorze, jednak skaza w życiorysie pozostanie na zawsze.

Do czego zmierzam? Wszyscy popełniamy błędy - większe, bądź mniejsze. Zdarza się każdemu. Przeprosiny nie sprawią, że pęknięty kubek wróci do swojej pierwotnej formy, ale z błędów można wyciągać wnioski. Warto wybaczać oraz obdarzyć drugą osobę zrozumieniem. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Poza tym nie ma piękniejszego uczucia, niż to, kiedy stajemy się lepszymi ludźmi wybaczając innym. Warto podkreślić, że przyznanie się do winy wymaga nie lada odwagi i czasami jest to wystarczającą reperkusją samo w sobie. 


W tym miejscu pragnę coś obwieścić. 
Stefanie, wyprałam Twoje Legijne szaliki (które nietrafnie u mnie zostawiłeś - co wybaczam) z moimi bordowymi spodniami. Szaliki mogą sprawiać wrażenie trochę różowych, jednak jak się zmruży oczy to już nie są. Niby inżynier, a jednak nie umie zaprogramować pralki. Mam nadzieję, że czytając to, nie pękła Ci żadna żyłka. Szaliki postaram się naprawić vanishem, albo innym czarodziejskim proszkiem. 

Idę korzystać z życia, póki takowe posiadam!

Stay tuned!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz