piątek, 25 marca 2016

Na wsi ni ma

Mijają już prawie dwa miesiące odkąd jestem inżynierem. Przyznam szczerze, że wbrew pozorom niewiele zmieniło się w moim życiu. Dalej jestem szalenie zabawna, jak i szalenie niebezpieczna. Dyplom odebrałam 5 dni temu. Moja uczelnia zaszalała i w miejscu hojnie wypisanych dziedzin, które owy dyplom obejmuje uwzględniła również nauki weterynaryjne. Więc wiecie - jeśli będziecie mieć problemy z małymi kotkami zgłaszajcie się do mnie (kotki bez problemów też zbieram). Z okazji zbliżających się świąt dyplom postanowiłam zabrać ze sobą na wieś - niech rodzina wie z kim ma do czynienia! Liczyłam na jakieś okrzyki zachwytu i gratulacje. To jedne z lepszych uwag:

-Ładne to to, ale duże... Ani ze sobą nosić, ani powiesić.
-Dlaczego taka smutna na tym zdjęciu jesteś? Ja bym Cię takiej smutnej do pracy nie przyjęła. 
-Dużo masz tych dyplomów... Daj Babci jeden, przykleję sobie pod kalendarzem!



Wracam tu co święta. Niewiele się zmienia, jednak często zapominam czego się spodziewać.

1.Wieczne, niespełnione nadzieje

Po raz kolejny przyjechałam na święta bez pierścionka, męża, dziecka. Moja zawrotna kariera również nie robi zbyt wielkiego wrażenia, skoro nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału, którym w mniemaniu Babci jest macica. Jest coraz gorzej, bo podobno młodsza się nie robię. Niedługo kończę 23 lata, więc jakby nie patrzeć jestem przed trzydziestką, zanim się obrócę będę miała 40 lat i zero perspektyw. Od razu robi się cieplej na duszy. Ciocia wspaniałomyślnie na maila wysłała mi stronę "Najlepsze imiona dla dzieci". Imię dla kota już mam, więc nie rozumiem sugestii. No cóż, ona przynajmniej wygrała roczny karnet "przenieś do spamu".


2. Co słychać w wielkim świecie


Czas rodzinnych spotkań. I tuzin tych samych, cholernie nudny pytań. Bez szans na dobrą odpowiedź.

-No co tam słychać w wielkim świecie?
-Jak Ci się tam żyje?
-No opowiadaj co u Ciebie!
-Kiedy kawalera przywieziesz? 


Fantastycznie. W Warszawie po staremu, tylko tęczy nie ma. Żyje mi się nieprzerwanie tak samo, ale nie będę narzekać. Zastanawiam się czy nie rzucić studiów i nie zaciągnąć się do cyrku. Mam przywieźć kawalera? To Babcia sama sobie nikogo nie znajdzie?
Oficjalnie znowu przegrałam coświąteczny konkurs na najlepsze dziecko. Myślę, że nawet gdybym była jedynaczką, to też bym przegrywała.

3. Nie kłóć się

Z okazji świątecznych spotkań nie da się uciec od sprzecznych tez i tematów. Pomijam politykę, dla mnie to stracony temat. Jednak, kiedy słucham o teoriach spiskowych morderczego GMO, czy "a tam gadają, że ocieplenie klimatu, jak śnieg tydzień temu padał" mam ochotę skoczyć z 4 piętra a następnie sama po sobie przejechać kilka razy ciężarówką. Nie mam siły tłumaczyć, że tekst z Faktu, czy jakiegoś bloga, to wcale nie artykuł naukowy. Koleżanka sąsiadki też może się mylić. Nauczyłam już się nie kłócić, nie mniej jednak w takich chwilach wewnętrznie umieram.

Z rodziną i rodzinnymi spotkaniami tak już jest. Dużo przygotowań, sprzątania, gotowania, pieczenia, żeby następnie nacieszyć się swoim towarzystwem w takim gronie na kolejne pół roku. Może w tym tkwi cały urok świąt? W końcu mimo wszystko zawsze tu wracam.

Kilka dni świąt, a tyle emocji. Często narzekam, jednak jak widać systematycznie przebywam 250 km, żeby tu być. Chyba mimo wszystko warto.

Z okazji świąt życzę wszystkim dużo dobrego jedzenia, oraz dużo spokoju!

Cheers!

1 komentarz:

  1. ja mam 19 lat i według mojej mamy także jestem już prawie przed trzydziestką więc dlaczego nie mam jeszcze dziecka.
    Wnoszę o dodanie możliwości obserwowania tego bloga, bo szczerze ubolewam, że może mnie coś ominąć. Pozdrawiam

    http://personallittletalks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń