wtorek, 26 stycznia 2016

Wino raz!


Och, jest już 18! Dobrze, że zdążyłam wysprzątać mieszkanie. Butelka białego wina już się chłodzi, sałatka z awokado i pestkami dyni gotowa. Zostało mi tylko przygotować deskę serów i przebrać się w ładną, acz wygodną sukienkę. Folder z komediami romantycznymi awaryjnie zaktualizowany. Przecież zaraz wpadają dziewczyny na babski wieczór! 

Wyobrażenie babskiego wieczoru, czyli kolejny zbiór bzdur. Jasne, jest wino, ale nie butelka, a trzy. No chyba, że zaistnieje sytuacja, w której jedna z nas jest wyjątkowo smutna/szczęśliwa/zdenerwowana. Do specjalnych okazji stosuje się specjalne alkohole. Dodatkowo babski wieczór nie ma scenariusza. Nigdy nie zdarzyło mi się wraz z koleżankami czesać sobie nawzajem włosów wesoło paplając o niczym. Ale istnieje możliwość, że nie mam normalnych koleżanek i nigdy takich nie zdobędę. Za to mam niezapomniane (też się dziwię nad doborem słów) wspomnienia, a oto kilka z nich:


1. Dokończymy projekt!


Spora część mojej studenckiej alkoholizacji zaczynała się od słów: "Anka, kiedy kończymy projekt?". Projekty jak na złość nigdy się nie kończyły. Początek opracowywania projektu zaczynałam wraz z koleżanką od ciężkich decyzji - który sklep i co pijemy? Wracając miałyśmy mocne postanowienie - najpierw obowiązki, później przyjemności. Więc dla odwagi i na rozpęd mały drink. Pełne zapału otwierałyśmy teczki, zeszyty, notatki, a następnie zawsze padały te same słowa:
-Nie wiem.

-No ja też nie. 

Więc pamiętam, że część pomiarowo-rysunkową, jako artystka wykonywałam na oko. 
-Anka, wygląda Ci to na równomiernie zaznaczone? Ance robiącej kolejnego drinka zawsze się wydawało, że może być. Jak widać obie niedługo się bronimy, więc nasza skrupulatność zaowocowała. 

2. Tym razem prawie jak kobiety!

-Muszę na kimś poćwiczyć robienie paznokci. Takie coś, że odbijam na nich tekst z gazety. Nadasz się!
Gdybym wiedziała, że paznokcie najpierw moczy się w wódce, a następnie przykłada gazetę możliwe, że dwa razy bym przemyślała wieczorek poetycki tuż przed zajęciami terenowymi następnego dnia. Paznokci u rąk 10 więc i stosowny zapas alkoholu został wykonany. Efekt faktycznie wyglądał dobrze. My następnego dnia już niekoniecznie. Pamiętam, że do autokaru wchodziłam chyba jeszcze lekko pijana, bo na widok mikrofonu wesoło krzyknęłam "Będzie karaoke?" Później już tylko wspólnie umierałyśmy wymieniając suche żarty na kac humor. Ja mówiłam, a Anka starała się przeżyć. O dziwo, udało się. 

3. Ja zadzwonię!

-Dawno się nie widziałyśmy, może wieczór przy winku?

Po tych słowach Ruda przyjechała do mnie z czterema winami. Jak już są, to nie mogą się przecież zmarnować. W miarę upływu wina i nadrabiania zaległości obie stwierdziłyśmy, że nudno tak w domu i chodź potańczyć. Akcja milion. Czwarte wino się dopija. Z szafy wyleciały wszystkie sukienki. Jedna i druga niczym Picasso doskonaliły swoją twarz makijażem. Dobrze, że akurat ten obraz z pamięci mi uleciał. Gotowe. Wszystko idzie idealnie. Niestety pokonała nas taksówka. Lekko wstawiona, jak to miewają damy, nie mogłam dojść do konsensusu z panem taksówkarzem:

-Ale tak od razu adres? Hyhyhy, może najpierw jakieś kinowinokolacja, a nie od razu dokąd przyjechać? 

Taksówka nie wypaliła. Co zrobiły gwiazdy wystrojone niczym na Galę Uśmiechu Polsatu? Poszły do nocnego po dwa kolejne wina...

Nie promują alkoholizacji. Babskie wieczory nie zdarzają się co tydzień, a kobietom z nadmiaru emocji potrzebny jest czasem kieliszek wina. Ja mam akurat taki, o pojemności 700ml, więc zawsze zostaje jeszcze do spaghetti. Wrażliwi mogą zastąpić wyrażenia wszystkich napojów procentowych słowem marchewka. Przynajmniej będzie zdrowo. 
Co w takim razie nie jest mitem jeśli chodzi o babskie wieczory? Biorą w nich udział kobiety. Jeśli chodzi o inne aspekty, to sądzę, że nie ma reguły. 

Cheers!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz