piątek, 19 lutego 2016

Kobieta w walizce

Życie kobiety jest pełne wyrzeczeń, wymagań i obowiązków. Nie jest lekko. Musisz jakoś wyglądać. Do pełni szczęścia nie starcza żel i szampon w jednej butelce, nigdy nie masz się w co ubrać, a dodatkowo wiecznie toczysz wewnętrzną walkę pełną serca, rozumu i czekolady. Całość zazwyczaj pływa/tonie w winie. Kobieta budząc się rano wbrew pozorom wcale nie wygląda jak z okładki. Ilość rzeczy niezbędnych w codziennym życiu uświadamia sobie zazwyczaj w momencie, w którym musi się spakować na kilka dni.

Podróż planowana była z miesięcznym wyprzedzeniem. Doskonale wiedziałam, że planujemy wyjazd na 5-6 dni. Ale beztrosko stwierdziłam, że skoro na Woodstock spakowałam się tylko w torbę, którą noszę na siłownię, to teraz też się uda. Ja - naiwna. Skończyło się jak zawsze. Leżałam w centrum pokoju, które wyglądało, jakby wszystkie szafki nagle wybuchły. Dobrze, że przeżyłam. To doświadczenie jednak wiele mnie nauczyło. Pakowanie się posiada etapy nie do ominięcia.

1. Pakowanie wstępne

Liczę dokładnie ile dni i nocy spędzimy w podróży. Sprawdzam pogodę - zmienna. Super. Wyjmuję torbę. Zaczynam zabawę. Na środek pokoju wyrzucam wszystko, co mogłabym założyć. W szafkach zostaje niewiele. Segregując wszystko czuję się jakbym grała w Tetris. Następnie zaczynam kompletowanie kosmetyków i rzeczy, które mogą się przydać. No tak, w Bielsku na sto pro nie ma sklepów, więc wezmę wszystko. Z dumą patrzę na swój ekwipunek i dostrzegam jaka mała jest przy nim moja torba. Fantastycznie, przyda nam się przyczepka. W chwili opresji dzwonię w nadziei usłyszenia słów wsparcia do Matki. Ta natomiast upewnia się, czy wzięłam wystarczającą ilość swetrów, szalików i czy aby na pewno spakowałam apteczkę. Teraz mam wrażenie, że jedna przyczepka nie wystarczy.

2. Przerwa

Leżąc na środku pokoju uświadamiam sobie, że to wszystko mnie męczy i muszę chwilę odpocząć. To nic, że jest 23 - czas na przekąskę. Z resztek pozostałych w lodówce kompletuję coś, co może być jadalne. Za pomocą wesołego trafu wybieram film do szamy. Dramat. Zarówno film, jak i moja sytuacja. Nie mija godzina, kiedy talerz jest równie pusty jak butelka wina, a ja pośród wszystkiego szlocham, bo film jest smutny. Płaczę, bo ludzie mają prawdziwe problemy, a ja nie umiem się spakować. Po trochu umieram wraz z główną bohaterką. Moje cierpienie jest ogromne, tak jak ilość kotów, których brak odczuwam boleśnie. Ocieram łzy. Jest koło 2 w nocy. Sklecam smsa "Pierdolę, ludzie umierają, nigdzie nie jadę". Spokojnie idę spać. 

3. O kurwa, mam pół godziny

Wstaję rześko z 10 budzikiem. Patrząc na pokój sprawdzam wiadomości na onecie, czy aby na pewno nie odwiedziło mnie tornado. Już wiem, że mam jakieś pół godziny do wyjazdu i zero bagażu. Pod presją czasu ekspresowo wybieram tylko najpotrzebniejsze rzeczy. O dziwo wszystko mieści się w jednej torbie. Jestem z siebie dumna. Bez podskakiwania dopinam bagaż. Mam jeszcze 10 minut, więc spokojnie popijam kawę. Idę umyć zęby, a następnie w popłochu pakuję kosmetyki. Kto by pomyślał, że się przydadzą. Jedna kosmetyczka nie starcza. Potrzebuję jeszcze odżywki (podpowiedź dla panów: to taki jakby szampon, tylko się nie pieni). Ubolewam nad swoją kobiecością, siadam na torbie, jakoś ją zapinam. Możemy jechać. 

Po 4 dniach wycieczki stwierdzam, że nie użyłam ponad połowy ekwipunku. Żeby wyszło na moje prawdopodobnie będę wracała w 4 koszulkach i 2 parach spodni. Ciężko jest być kobietą. Dodatkowo okazało się, że na południu Polski też mają sklepy, więc zapewne będę wracać z pełniejszą torbą. 


– Tak naprawdę to niewiele wiem o kobietach.
– Wiedzieć to nikt nie wie, ani Freud, ani one same, ale to jest jak elektryczność, nie trzeba wiedzieć, jak działa, żeby cię kopnęło.

Carlos Ruiza Zafóna bardzo trafnie podsumował istotę wszystkich kobiet. Mogłabym się teraz rozwodzić nad bezsensem wszelkich swoich działań, ale przecież sama z sobą bić się nie będę.

Wystarczy mi taki widok z okna, kiedy budzę się rano.



Pozdrawiam z końca świata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz